Wyobraź sobie człowieka mającego 1,5 tys. znajomych na facebooku, 400 osób o tych samych zainteresowaniach śledzących go na twitterze, 200 współpracowników z poprzednich firm i 150 kolegów i koleżanek z podstawówki na nk.pl. Jeżeli taki ponadprzeciętny użytkownik mediów społecznościowych zostanie Twoim ambasadorem i spodoba mu się Twój projekt, jest szansa, że uda się go nakłonić do udostępnienia informacji o nim. Co to oznacza?
Zakładając, że udostępniony link wyświetli się wszystkim jego znajomym i że tylko 10% z nich się powtarza, to informacja dotrze do 2000 osób. Jeżeli któraś z nich choćby skomentuje, informacja o tym wyświetli się kolejnym osobom i kolejnym. W przypadku atrakcyjnych treści (choć przeważnie dotyczy to zdjęć) w mediach społecznościowy łatwo wywołać efekt kuli śnieżnej i docierać do coraz większej społeczności.
Teoretycznie nawet jeden wpływowy uczestnik mediów społecznościowych, np. bloger, może sprawić, że wspierający bardzo szybko pokryją cały cel finansowy. Jaki z tym problem? Ano taki, że korzystasz na tym Ty, a nie osoba, której zawdzięczasz tak wiele. W przedsiębiorstwach handlowych zawsze najbardziej szanuje (i opłaca) się sprzedawców, gdyż bez nich najnowsza nawet fabryka i najlepszy produkt nie znajdą odbiorców. Ciężko powiedzieć jak wynagrodzić osobę, która nie wpiera Cię finansowo w zamian za wybraną nagrodę, ale aktywność social media leadera w Twojej sprawie może przełożyć się na wiele nowych płatności. Zastanów się nad tym!
Trudno precyzyjnie śledzić aktywność innych użytkowników portali społecznościowych, trudno też określić skąd o projekcie dowiedzieli się wspierający. Mimo wszystko warto „zatrudnić” do pracy osoby, które mogą zaciekawić swoich znajomych i skierować ruch na Twój projekt, co zwiększa szansę pozyskania wspierających.
Z mediami społecznościowymi wiąże się jeszcze jedna kwestia – pomysłodawca MUSI w nich być i aktywnie uczestniczyć. I nie chodzi tu o budowanie bezwartościowego grona nieznajomych znajomych, ale o to, żeby potencjalni wspierający mogli zweryfikować, czy jesteś tym, za kogo się podajesz. Pamiętaj, zwracasz się do wirtualnej społeczności, która rządzi się swoimi prawami!
Moim zdaniem, to nie pomyslodawca projektu musi zadbac o popularyzowanie go poprzez portale spolecznosciowe. Moze, bo to nigdy nie zaszkodzi, ale pwinien glownie skupic sie na projekcie i na odpowiedniej jego prezentacji, a nie na szukaniu prominentnych osob w sieci. Tymbardziej, ze jakiekolwiek wynagradzanie przykladowo blogera podwazy jego bezstronnosc w tym temacie, a wiec jednoczesnie jego wiarygodnosc, na co szanujacy sie bloger sobie nie pozwoli.
O Social Media powinny zadbac platformy crowdfundingowe, wyszukujac odpowiednie osoby w sieci i zyjac z nimi w symbiozie, majac sobie nawzajem wiele do zaoferowania.
Wyjatkiem sa projektodawcy, ktorzy sami dysponuja wlasna spolecznoscia. Przykladowo firma dysponujaca spora rzesza wiernych klientow moze z powodzeniem sama dokonac zbiorki na finansowanie nowego projektu. W takim przypadku nie potrzeba ani platformy internetowej, ani multiplikatorow informacji w Social Media.