Plagiat w crowdfundingu?

share on:

 

Niestety stale dość powszechnym podejściem wielu pomysłodawców i młodych biznesmenów jest pragnienie ukrycia własnego produktu lub usługi przed potencjalną konkurencją, aż do wejścia na rynek. Takie zachowanie przejawia się chęcią podpisywania NDA (umów o poufności) i podobnych dokumentów z każdym, komu opowiadamy o projekcie – znajomym, potencjalnym inwestorom, podwykonawcom. Nie ma to dużego sensu, bo po pierwsze korzyści marketingu szeptanego, doradztwa, darmowego feedbacku ograniczającego koszty wpadki w fazie przedrynkowej przewyższają ewentualne straty. Po drugie zaś, jeżeli pomysł biznesowy jest dobry i łatwokopiowalny, to i tak znajdą się następcy, którzy będą w stanie go powielić (vide zakupy grupowe) i zrobią to. Klonami jest przecież także 99% portali finansowania społecznościowego, co pozwoliło na popularyzację sposobów ich obsługi przez użytkowników.

Najlepszym przykładem są patenty, czyli narzędzia ochrony własności intelektualnej, w tym pomysłu, technologii, rozwiązania itp. W dużej mierze chronią one składającego wniosek, ale wiążą się publikacją pełnej specyfikacji chronionej własności intelektualnej.

Dla młodych przedsiębiorców rozmawianie o pomyśle i zbieranie finansowania online niesie szereg korzyści:

  • budowanie bazy klientów
  • kreacja marki
  • szybki feedback od przyszłych klientów
  • pozafinansowa pomoc i zaangażowanie wirtualnej społeczności
  • ograniczenie kosztów marketingowych
  • buzz w mediach społecznościowych, a czasem nawet tradycyjnych
I parę kolejnych możnaby wymienić.
Oczywiście można znaleźć wiele przykładów naśladownictwa, kradzieży własności intelektualnej i przywłaszczenia czyiś osiągnięć przez osoby trzecie. Ciekawy przykład bezpośredniego „zapożyczenia” znalazłem na portalu finansowania społecznościowego pozible. Na australijskiej platformie pojawił się projekt, w którym zbierane są środki w formie przedsprzedaży produktu na urządzenie, które pozwala zamienić iPoda Nano w zegarek kieszonkowy.
 
 
Brzmi znajomo? Oczywiście, pomysł ten jest zapożyczeniem z jednego z projektów most funded na kickstarterze – LunaTikTok, który pozwalał zamienić iPoda Nano w zegarek… naręczny. 
 
 
Podobieństwo projektów i gromadzenia na ich realizację środków jest uderzające. Oczywiście kopiowanie konkurencji, zdobywanie informacji wewnętrznych, szpiegowanie, zmowy itp. funkcjonują w całym biznesie, który jest coraz mniej etyczny. Dziwi mnie jednak fakt dopuszczenia takiego projektu przez Pozible, bo oskarżenia o próbę naśladowania najlepszych projektów na kickstarterze są oczywiste. Na 100% wszystkie platformy czekają na producentów gier komputerowych i mobilnych, żeby na fali medialnej popularności double fine adventures (ponad 2 mln USD na kickstarterze w kilka dni), będą chcieli ugrać coś dla siebie. Czy to źle?
 
Trudno powiedzieć, takie sytuacje z pewnością będą się działy, a wraz ze wzrostem popularności finansowania społecznościowego i ilości finansowanych w ten sposób projektów, będzie wzrastać liczba projektów „podobnych”. Opisany przypadek jest jednak czymś więcej, niż zbieranie przez różne ekipy środków na realizację różnych filmów. Może się okazać (i jest to zachowanie cwane), że są osoby przeglądające projekty i niezależnie od ich powodzenia, realizujące ten sam pomysł. Jest to nieuniknione bo nie jest chroniona własność intelektualna pomysłodawców (choć ma to zmienić powstająca platforma crowdfundingowa foundups).
Wykorzystane zdjęcia: pozible, kickstarter
share on:
Karol Król

Karol Król

Od 2010 prowadzę crowdfunding.pl i angażuję się w zrównoważony rozwój sektora finansowania społecznościowego w Polsce i w Europie. Zapraszam do dyskusji!

Leave a Reply