Masz 100 złotych? Chcesz zostać właścicielem hotelu, czy drużyny piłkarskiej? To możliwe, nawet bez ruszania się sprzed komputera!
Prostą definicję crowdfundingu przedstawiłem w jednym z poprzednich wpisów (Crowdfunding – finansowanie społeczne online), teraz chciałbym ukazać zjawisko na przykładach inicjatyw społecznego finansowania udziałowego online.
Inwestycje udziałowe charakteryzują się stworzeniem stosunku prawnego między stronami, a niedopełnienie wymogów formalnych jest błędem inwestora, który nie zabezpieczył swoich interesów. Jak dotąd większość prób przeniesienia udziałowego finansowania społecznego do sieci, rozbiło się o konieczność dopełnienia czynności formalno-prawnych, wymagających spotkania w świecie rzeczywistym. Nie zamyka to jednak drogi do zebrania funduszy od nieograniczonego grona inwestorów, reprezentowanego przez konkretnego prawnika czy zarząd!
Za przykłady niech posłużą:
MyFootballClub – angielski projekt, który ma na celu zgromadzenie co najmniej 50 tysięcy entuzjastów piłki nożnej z całego świata i zakupu angielskiego klubu piłkarskiego. MyFootballClub ma udostępniać każdemu współwłaścicielowi klubu, sprawowanie nad nim kontroli, poprzez demokratyczne głosowanie za pośrednictwem internetu. Każdy członek, ma prawo do wyrażania swoich opinii i wpływanie na decyzje podejmowane przez klub, np. zatrudnianie trenerów czy transferowanie zawodników.
W dniu 23 stycznia 2008 r., 95,89% członków MyFC wyraziło zgodę na zakup 75% udziałów Ebbsfleet United FC, a tym samym na większościowe przejęcie tego klubu.
- KupimyKlub – polski odpowiednik, minimalny próg inwestycji to 20 złotych!
- OwnHotel – inicjatywa, w której kilkanaście tysięcy inwestorów dokonało wpłat od 99 do 399 euro. Zebrana kwota posłużyła do wybudowania hotelu i wspólnego czerpania korzyści z niego, podejmowania decyzji, a właściciele mieli prawo do noclego po bardzo preferencyjnych cenach
Nie powinniśmy mylić udziałowego finansowania społecznego z zakupem części apartamentu lub awionetki (dostępne już w Polsce – dłuższy opis na pilotclub), to są prostsze i dawno przyjęte metody grupowych zakupów, pozwalających na osiągnięcie własności materialnej mimo braku odpowiednich środków lub mniejszych potrzeb.
Crowdfunding udziałowy może dotyczyć też konkretnych startupów i przedsięwzięć, o czym napisze w kolejnym poście. Proces ten jest ciekawy, aczkolwiek warto zdać sobie sprawę z jego wad.
Po pierwsze mały wpływ inwestorów na zarządzanie może sprawić, że nie wykupią abonamentu na kolejny okres (jeśli takowy jest zaplanowany, lub wymagane są dodatkowe inwestycje). Z drugiej strony pozostawienie każdej decyzji głosowaniu tłumu jest bardzo nieefektywne.
Po drugie spore oczekiwania i wymagania poszczególnych inwestorów, mogą spowodować ich rozczarowanie, zwłaszcza w przypadku słabo rozplanowanej komunikacji. Z pewnością wytworzą się także wąskie gardła i problemy agencyjne pomiędzy tłumem finansującym i grupą zarządzającą. Negatywne nastawienie współinwestorów może zniszczyć nawet dobrze rozplanowaną inwestycję społeczności zainteresowanej grupy ludzi.
Po trzecie bardzo istotnym aspektem jest transparentność projektu i godna zaufania postawa pomysłodawców projektu, gdyż koszty reklamy i dotarcia do chętnych muszą być poniesione, a mogą się nie zwrócić, lub zbiórka zajmie bardzo dużo czasu.
Po czwarte – finansowanie udziałowe to zdarzenie gospodarcze podlegające ścisłym regulacjom. W związku z tym trzeba zarówno zaplanować formę prawną i sposób przeprowadzania i reklamowania zbiórki, jak i zabezpieczyć prawnie całą inwestycję. Warto dodać, że w Stanach Zjednoczonych zakazane jest reklamowanie społecznego finansowania udziałowego!
Szerzej negatywne stanowisko dotyczące tego tematu jest opisane przez Toma Dunemore’a w artykule MyFootballClub is NOT a Good Model of CRM.
Kolejne przykłady i aspekty crowdfundingu już wkrótce!
Fajny blog, mocno merytoryczny, dodałem RSSa. Trafiłem tu szukając info o kickstarter/gofundme. Dlaczego takich serwisów nie ma w Polsce? Czy to po prostu jest u nas nielegalne? Na zbiórki trzeba mieć pozwolenie, a pozwolenia na niezidentyfikowane nikt nie wyda.
Cieszę się. W dużej mierze jest to spowodowane barierami formalnymi. Ustawa o zbiórkach publicznych jest z 1933 i nie bierze pod uwagę internetu, mimo kilku nowelizacji. Przeszkód jest dużo więcej, ale finansowanie społecznościowe z czasem uda się zaimplementować także w Polsce, zapewniam!
jakie jeszcze są przeszkody? w sumie samą zbiórkę można obejść jakąś usługą.